Sławomira Chorążyczewska | DE-KOINCYDENCJA SPLOTÓW
Wystawa retrospektywna: tkanina i ubiór unikatowy
Wernisaż: 26.09.25, godz. 17:30 Opatówek, ul Kościelna 1
Wystawa: 26.09–30.11.25
Wystawa retrospektywna prof. dr
hab. Sławomiry Chorążyczewskiej z jednej strony stwarza możliwość
wieloaspektowego spojrzenia na to, co artystka stworzyła przez ostatnie
kilkanaście lat, a z drugiej zaś stanowi artystyczną wizytówkę
podejmowanych wyzwań tematycznych i zrealizowanych projektów. Poszczególne
prace zostały wyselekcjonowane z tworzonych wcześniej kolekcji. Tytuł
wystawy zdradza kilka istotnych dla twórczości prof. dr hab. Sławomiry
Chorążyczewskiej metafor, tropów, stylizacji i odnosi się zarówno do
założeń artystycznych, jak i relacji z odbiorcą. Mimo, że Jej prace
da się bez trudu rozpoznać, widać jednak jak zmienia się z biegiem czasu
zarówno ich wyraz, jak i zainteresowanie użytymi środkami splotu
w materii. Inną ważną kwestią w tym procesie twórczym staje się
dołożenie do różnorodnych technik łączenia tego, co najistotniejsze –
świadomości artystycznej i ekspresywnej dynamiki barw i układów
geometrycznych. Artystkę-projektantkę interesuje także architektura
i studium formy, widoczna staje się Jej pasja do eksperymentowania
z innowacyjnymi tkaninami. Dzięki temu powstają ubiory
o oryginalnych, architektonicznych formach, wykonanych z różnych
elementów geometrycznych: w kształcie wachlarza, sześcianu, nachodzących
na siebie pierścieni, a także stylizowanych kwiatów, szybkich spirali oraz
efektów gry połyskliwego światła i matowego cienia.
Dla refleksji wokół
prezentowanych ubiorów pomocna staje się koncepcja de-koincydencji pojmowana
jako rozpad zmierzający do fazy transformacji, która umożliwia stawanie się
czegoś nowego, ponownego, scalonego. To co było spójnym światem, nową tkaniną,
wyraźnym wzorem stopniowo i niezauważalnie ulega rozpadowi: stopniowo
kurczy się, w niektórych miejscach przeciera, a z upływem lat
rozpada. Francois Jullien doszedł do wniosku, że wszystkie transformacje
zachodzą właściwie niezauważalnie, „bezszelestnie” i „dostrzegamy je,
kiedy nagle pojawia się zdarzenie, które uruchamia ich ujawnienie”[1]. Sytuacja oddalenia albo inne zdarzenie
w życiu pozwala spojrzeć nawet na kostium z innej perspektywy.
Doświadczenie oglądania różnorodnych ubiorów po latach to zaproszenie „do
kontemplacji, spotkania w ciszy i uważności”[2]. Przypadkowe odnalezienie koronkowej serwety
czy wzorzystego szala nabiera zupełnie innych znaczeń. Kontemplacja ubioru
pozwala na przepracowanie różnorodnych stanów emocjonalnych, czyli od
wewnętrznego „pęknięcia” do – jak określa Jullien – stopniowej fazy
„rozchmurzenia”[3] bólu po stracie bliskich osób, trudnej
miłości, niespełnionych marzeń, lęku przed starzejącym się ciałem
i dogasającą urodą. Z tego co utracone bezpowrotnie, co rozpadło się
na kawałki w rzeczywistości można stworzyć zupełnie nowy świat „od niebytu
do bytu lub bezruchu do ruchliwości”[4]. Ruch i przemiana zawsze sięgają
głęboko, rozsadzają rzeczywistość. Nikt nie żyje „pomiędzy” ale w samym
epicentrum, ciągle pojawiają się w ludzkiej istocie nowe eksplozje.
Prace zaprezentowane na wystawie
można kontemplować osobno, gdyż stanowią pewnego rodzaju mikro narracje
o istocie kobiety, jednak zestawione z innymi, współtworzą złożoną
opowieść o subtelnej i lirycznej, odważnej i zdecydowanej,
zbuntowanej i nieuporządkowanej normom społecznym kobiecie. Tutaj ściśle
splata się historia kobiety i artystki. Jedna drugiej nadaje tło, kontur
i głębię. Refleksyjne, dojrzałe „ja” towarzyszy wszelkim przemianom ciała
na różnych etapach istnienia jako interpretator różnorodnych uczuć
i doświadczanych przeżyć. Te dwie perspektywy do tego stopnia się
przenikają, że raz wywołują u odbiorcy wizję świata spontanicznej
dziewczyny, a innym razem dojrzałej kobiety, raz te światy są ze sobą
splecione a innym razem ulegają rozproszeniu. To nie tylko opowieść
o „samej sobie” ale o losach kobiet zagubionych, porzucanych,
maltretowanych wykorzystywanych, mierzących się ze społecznym odrzuceniem
i zniewalanych przed kody kulturowe. Projekty powstały pod delikatnymi
palcami artystki, która współodczuwa dramat innych i „fastryguje”
poszczególne stany psychiczne własnym życiem. Ubiory są czymś więcej niż
przekaźnikiem emocji, to przede wszystkim substytuty części ciała, o które
toczy się gra w męskim świecie. Autorce zależy na pobudzeniu odbiorców
i zaistnieniu efektu przedstawienia, które sprawiałyby, że pewne trudne
kwestie stałyby się sprawami wspólnymi kobiet i mężczyzn.
Niewątpliwie prof. dr hab.
Sławomira Chorążyczewska skupia się na motywie miłości (Eros) i śmierci
(Tanatos), szczególnie ten temat ma konstytuować najgłębszą podstawę omawianej
wystawy. Dobrana jako motyw przewodni kolorystka czerni i czerwień ukazuje
nieustanny proces splatania życia i rozcinania nieoczekiwanie przez śmierć.
Radość trwania i tworzenia to bunt wobec rozpadu i nieistnienia.
Pomiędzy splotami pojawia się dialektyka uspokojenia i niepokoju oraz
napięcie pomiędzy liniami, a wytworzona iluzja gęstości tworzy napięcie
i stanowi estetyczną dekorację dla stanu zagubienia i samotności.
Dzięki temu jednak powstaje harmonia układów koła, przypomina o idei
powrotu życia i śmierci, które integrują świat. We wszystkie okręgi można
ująć jako metaforę „wiru istnienia”, albowiem wszystko łączy się z góry
i z boku oraz domaga się scalenia całości. Nie chodzi tylko
o emocjonalne doświadczenia, ale także zaangażowanie zmysłów – od
kwietnych korowodów do gwiezdnych konstelacji trwających poza czasem
i przestrzenią – w chłodnej wieczności. To cenne doświadczenie wrzucenia
w czas wiąże się z nieuchronną i nieubłaganą utratą, stopniową
i gwałtowną, a wszelkie próby scalenia tego co było w takiej
formie i kształcie jest niemożliwe. Nie chodzi zatem o wyścig
z czasem, ale próbę zrozumienia jego przemienności i tworzenia czegoś
na nowo.
Artystka „demontuje” zbiory
kostiumów, by ponownie „zmontować” świat na nowo[5]. Jej przeszłość jest kufrem wspomnień,
z którego wyjmuje rozmaite przedmioty po to, aby po wielu latach spojrzeć
na wydarzenia z zupełnie innej perspektywy – artystycznej, filozoficznej,
literackiej. Akcentuje wszelkie „Kontrasty, pęknięcia, rozproszenia. Jednakże
wszystko pęka po to, żeby mogło we właściwy sposób ukazać przestrzeń między
rzeczami, ich wspólny grunt, niedostrzegalną, łączącą je mimo wszystko relację,
choćby była to relacja dystansu, inwersji, okrucieństwa, nonsensu”[6] .
Wybrane kostiumy nie są tylko
martwymi przedmiotami na wystawie, albowiem pozostają w niestannym ruchu –
pamięci i bólu, olśnienia i wyzwolenia by ponownie otworzyć „nowe
doświadczenia”[7], a de-koincydencja rozpoznawalna
i widzialna w „pęknięciu”, „niszczeniu”, „zanikaniu” czy też
„utracie”.
Zjawisko de-koincydencji pozwala
zobaczyć wybrane prace prof. dr hab. Sławomiry Chorążyczewskiej w całej
zmienności „ruchu życia”, rozmaitych „pęknięciach szczelin”. Artystka pozwala
sobie i odbiorcy doświadczać stanu jak wszystko to, co zdekomponowane
i zdekompletowane, zniszczone i rozbite prowadzą do ponownego
scalenia czyli koincydencji ludzkiego bytu. Estetyka splotów pokazuje
symultaniczny proces scalania (koincydencja) i rozpadu (de-koincydencja),
dzięki czemu można zaobserwować nieustanny proces „bezszelestnych” transformacji
ludzkiego życia.
dr hab. prof. UAM Ewa Szkudlarek | Zakład Estetyki
Literackiej IFP UAM
[1] F. Jullien, Ponownie otworzyć
możliwości: de-koincydencja i kolejne życie. Wybór tekstów, tłum. E.
Marynowicz-Hetka, Wydawnictwo Uniwersytetu
Łódzkiego, Łódź 2024, s. 38–39.
[2] Ibidem, s. 208.
[3] Ibidem, s. 209.
[4] Ibidem, s. 75.
[6] G. Didi-Huberman, Strategie
obrazów. Oko historii 1, tłum. J. Margański, Korporacja HA! ART,
Warszawa-Kraków 2011, s. 82.
[7] Ibidem, s. 208.
|